Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/389

Ta strona została przepisana.

być przygotowanym na niejedno, za co by w zwykłych warunkach wobec swoich pojęć o godności własnej odpłacił policzkiem.
Rozumie się samo przez się, że teraz wszyscy zsiedliśmy z koni, a ja spuściłem ostrożnie wodza na ziemię. Przyszedł on wkrótce do siebie i przebaczył mi uderzenie, skoro się dowiedział, kto jesteśmy. Nastąpiło oczywiście drugie wydanie opluwania się, co dziś nie powinno być już tak odrażającem, mogę bowiem zapewnić z czystem sumieniem, że od owego czasu w ciągu długiego szeregu lat myłem się już kilka razy.
Nikt nie cieszył się tak bardzo niespodzianem porozumieniem, jak murzyn Marraba. Śmiał się z zachwytu całą twarzą, toczył białkami tak, że omal mu nie wypadły z oprawy i pokazywał przytem zęby, jakich nie powstydziłby się jaguar.
Teraz dowiedzieliśmy się, że mój domysł co do gazuy był słuszny. Byliśmy na tropie wyprawy po niewolników, którą Bakkarowie przedsięwzięli nad Bar el Gazal. Mieszkający tam oddział Nuerów Eliab był niezbyt liczny, a dorośli mężczyźni wyjechali byli na polowanie. Toteż Bakkarowie podczas napadu na wieś nie spotkali się z należytym oporem. Starców i dzieci pozabijali poprostu w najokropniejszy sposób, praktykowany zwykle przy takich polowaniach na niewolników, a młodsze kobiety, chłopców i dziewczęta powleczono precz, by ich potem sprzedać handlarzom.
Nie jest to bynajmniej rzecz łatwa, ani bezpieczna, lecz i dziś jeszcze jest dość sposobności i dróg do zbytu tego „towaru.“ Ilekroć transport przedostanie się za Nil i znajdzie się na wschodnim jego brzegu, uważa się wyprawę za udałą. Tam kosztuje czarny około sześćdziesięciu franków, a im dalej na północ, tem bardziej wzrasta jego wartość. Przeprowadzenie niewolników połączone jest wprawdzie z trudnościami, nie jest jednak niebezpieczne. Właściwe niebezpieczeństwo zaczyna się dopiero w pobliżu rzeki i podczas prze-