— Czy wiesz napewno, że to była pantera?
— Tak, sidi, widziałem ślady. Jest to wielka i zła samica, którą oby Allah potępił! Jestem biedny kawedżii[1] i mam tylko dwadzieścia i trzy owiec. Czy ta morderczyni nie może pójść do bogatszych? Samiec nie zagrabiałby trzody biedaka!
Rozgniewany muzułmanin nie miał widocznie uprzejmego wyobrażenia o poczuciu sprawiedliwości u żeńskiej części świata zwierzęcego.
— Czemu jej nie zabijesz? — spytałem.
— Zabić żonę czarnej pantery, sidi? Czyż nie wiesz, że pod jej skórą mieszka szejtan, rozdzierający każdego, kto chciałby ją uszkodzić?
— A ty wiesz o tem, że u ciebie pod skórą mieszka szubak[2], który połknął twe serce i wypił krew twoją? Jesteś wiernym, a obawiasz się samicy? Niechaj Allah osłania dom twój, bo do seraju wejdzie sułtana pantery, żeby wyspać się na twoim dywanie i napić się kawy z twej czaszki!
— Ona pożre moją trzodę, lecz nie zbliży się do mego domu, sidi! Czyż nie wiesz, że jest bezpieczny przed dzikiem zwierzęciem ten, kto trzy razy na dzień odmawia surat el ikhlass?
— Surat el ikhlass jest dobra, gdyż prorok was jej nauczył. Dopóki odmawiasz ją trzy razy dziennie, czarny kot cię nie pożre; ja jednak posiadam surat, mocniejszą od wszystkich ajatów waszej świętej księgi; ona niszczy każdego wroga, gdy ją odmawiam.
— Powiedz mi ją, żebym się nauczył odmawiać ją, sidi!
— Nie powiem ci jej, lecz pokażę!
Wziąłem do ręki rusznicę i wymierzyłem do niego.
— Oto moja sura przeciwko wszystkim wrogom.
Gospodarz odskoczył przerażony.
— Be issm billahi radjal, na miłość Boga, ludzie, uciekajcie! Ten sidi postradał rozum. Uważa swoją