Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/478

Ta strona została przepisana.

nie spadnie. Pożądaliśmy twego karego i waszej broni, lecz niechaj przy was zostaną, a kiedy od nas odjedziesz, odprowadzimy cię daleko przez góry i doliny, dopóki nie będziesz pewnym swego bezpieczeństwa. Sere men, na moją głowę przysięgam!


∗             ∗

Od tego czasu upłynęło już wiele lat, ale dziś jeszcze, gdy słyszę paplaninę głosu dziecięcego, przypominam sobie ten wieczór w bocznej dolinie Cabu. Czy owi wojownicy, czy owa piękna kobieta także kiedy o mnie pomyślała? Chodeh te b’elit, niech cię Bóg chroni, Jutrzenko!