Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/511

Ta strona została przepisana.

rozmaite dary. Prosiłem go, żeby nas już nie opuszczał, groziłem mu, czem mogłem, ale to na nic się nie przydało. Odpowiadał mi długiemi mowami, których mi nie wolno było rozumieć, i wracał do Mossul. Posyłałem kilka razy żonę, przypuszczając, że może prędzej matki posłucha, niż ojca, tymczasem nie ona jego, lecz on ją wziął do niewoli. Żona zaczęła mówić o świetle, które zeszło ku nawróceniu wszystkich narodów i pogan i o gwieździe, którą mieli widzieć trzej królowie ze Wschodu. Jeśli tak dalej pójdzie, to nasz syn dla nas umrze i...
— Dla mnie nie! — przerwała mu żona, wybuchając płaczem. — To moje dziecko, moje jedyne, ukochane dziecko i będzie niem, dopóki życia mego stanie!
Widziałem, jak podczas opowiadania męża kilkakrotnie sięgała ręką pod zasłonę, prawdopodobnie, ażeby ciche łzy otrzeć. Teraz nie mogła już zapanować nad sobą, przemówiła i to głosem tak rozdzierającym, że mi oczy zaszły wilgocią.
— Kobieto, milcz! — zawołał mąż. — On ciebie także uwiódł. Czy chcesz zostać chrześcijanką i modlić się do ukrzyżowanego? Iza był wielkim mówcą i prorokiem, lecz czemże on jest wobec Mahometa, wobec Alego, wobec Hassana i Husseina? Czy chcesz bronić syna odstępcy? Biada mu, jeśli nadejdzie! Porzucił mnie, a teraz stara się żonę oderwać mi od serca! Ja wiem, w co mam wierzyć i...
Przerwał mu okrzyk, który zabrzmiał od ostatniego ogniska. Wołano go, dlatego wstał i poszedł tam, skąd pochodziło wezwanie.
— Panie — mówiła z płaczem żona — wszystko jest tak, jak on opowiedział, a jednak nie zupełnie tak samo. Wylałam wiele łez za Hassanem i Husseinem, których zabito, bo myślałam o Fatimie, ich matce. Teraz płaczę za Izą ukrzyżowanym, który umarł za wszystkich ludzi, bo myślę o Marryah, matce boleści, która stała pod krzyżem. Mój syn opowiadał mi wiele o Izie, a ja wierzę synowi, ponieważ go kocham.