cześnie ja roztworzyłem ramiona, pochyliłem się naprzód, żeby mnie nie przewrócił i objąłem go rękami za szyję w chwili właśnie, kiedy miał zęby zapuścić. Zęby utkwiły w grubym wałku z bluzy i nie mogły mi nic złego zrobić, ja zaś przycisnąłem rękami szyję i głowę psa tak moco do piersi, że stracił oddech, a ciało jego obwisło.
— Pchnij go teraz, Halefie!
Hadżi wbił psu w piersi nóż kilka razy, poczem ja puściłem go na ziemię. Tam już nawet się nie ruszył.
— Hamdullillah, udało się! — westchnął Halef z ulgą. — Byłbym tego nie uważał za możebne, sidi. Jeśli tamte...
— Cicho! — przerwałem mu. — Nadchodzi drugi, ale tym razem z prawej strony.
Zwróciwszy się w tym kierunku, uporaliśmy się z drugim psem tak samo, z tą tylko różnicą, że w chwili, kiedy ścisnąłem go za szyję, w śmiertelnym strachu zadrapał mi pazurem tylnej łapy nogę dość głęboko. Dopiero po dłuższej chwil nadbiegł trzeci pies i ostatni. I tego uczyniliśmy nieszkodliwym tak sam o jak tamte, tylko bez szkody dla siebie. Teraz dopomogłem Halefowi w szukaniu chróstu, ażeby mógł odrazu zapalić kilka ognisk i żeby ogień mógł się rozszerzyć. Następnie wziąłem sztuciec i poszedłem na przeciwległą stronę kurdyjskiego obozu. Przylazłem zaraz do otworu i w podanem już oddaleniu stanąłem wobec sceny ukrzyżowania.
Iza, który miał zostać światłem islamu, wisiał teraz z powodu swego chrześcijańskiego wyznania na zaimprowizowanym krzyżu, ale nie jak Zbawiciel przymocowany bolesnymi gwoździami, lecz przywiązany rzemieniami. Mimoto twarz pochyliła się była już lekko, wykrzywiła od nadzwyczajnej męki, a mięśnie drgały mu w skurczach, ściągających całe ciało. Rodziców przywiązano tak wyrafinowanie do pnia pistacyi, że mieli twarze zwrócone do syna, a więc i do siebie nawzajem. Zostawiono im też wolne przedramiona, żeby mogli
Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/530
Ta strona została przepisana.