Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/572

Ta strona została przepisana.

wystąpieniu memu, okazaniu tenbihu i sowitej zapłacie, przeprawił nas przewoźnik na drugi brzeg. Zapewnił nas, że musi prom obmyć i oczyścić odmówieniem, ustępów z koranu, żeby prawowierny muzułmanin mógł nań wsiąść. Scena ta rozgniewała nas, lecz później wyszła nam na dobre.
Ponieważ księżyc świecił z bezchmurnego nieba, nie sprawiała nam jazda nocą żadnych trudności, ale jasność miała także ten skutek, że kilku pielgrzymów, których prześcignęliśmy, poznało kyzrakdara. Słyszeliśmy więc stale te same przekleństwa i obelgi, pozatem jednak nie zdarzyło nam się aż do Kaisarijeh nic godnego wzmianki.
Późno już przed południem dostaliśmy się do tego miasta, położonego u północnych podnóży Ardżiszu. Jest to miasto prastare i nazywało się dawnymi czasy Mazaca, później Caesarea Eusebia albo Caesarea ad Argaeum montem i jest najsławniejszem ze wszystkich miast, które się nazywały Caesarea. Rezydujący tu później metropolita grecki nosił tytuł Hypertinorum hypertinus et totius Orientis exarchus. Miasto ma wązkie, brudne ulice, zauważyłem jednak kilka dobrze zbudowanych domów, a wśród nich dom, zamieszkały przez francuskiego konsula. Przed bramą tego domu zsiedliśmy z koni.
Kyzrakdar zapewnił mnie, że przyjmą mnie tam jak dobrego znajomego lub przyjaciela, a rzeczywistość to potwierdziła. Konsul, wielki handlarz, był pobożnym, poważnym, a przytem bardzo poczciwym człowiekiem, żona jego uprzejmą i miłą, lecz nie modną już wskutek pobytu na Wschodzie kobietą, córka zaś, prawdziwa piękność, była ze względu na serce i umysł jasnym promieniem słońca. Nic też dziwnego, że zabrała dla siebie całkiem serce mego nowego przyjaciela.
Najpierw musieliśmy oczywiście opowiedzieć obszernie o naszej wczorajszej przygodzie, nad którą gospodarze ubolewali, potem zjedliśmy wyśmienitą kolacyę, a w końcu poszliśmy spać, ponieważ przez całą noc