Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/72

Ta strona została przepisana.

bynajmniej tak mało urozmaicona pod względem zmian w ukształtowaniu terenu, jak się do niedawna zawsze sądziło.
Odnosi się to szczególnie do wschodniej części, do właściwej Sahary, która wędrowcowi okazuje więcej życzliwości, niż część zachodnia Saheli, tworząca prawdziwy grunt okropności pustynnych, piasku lotnego, układanego przez wiatr w posuwające się naprzód fale i wędrującego powoli przez pustynię, skąd też jej nazwa Sahel, czyli morze wędrowne. Ta ruchliwość piasczystego gruntu przeszkadza oczywiście wzrostowi roślin, do czego przyczynia się także nadzwyczajny brak źródeł i studzien, bez których powstanie oazy jest niemożliwe. Wśród tego suchego piasku znajdują lichą podstawę bytu zaledwie niewiele warte słone rośliny, trochę ostów i kolczastych, karłowatych mimoz. Lew nie odwiedza tej rozżarzonej pustyni, chociaż nazywa się jej królem, żmije tylko, niedźwiadki i ogromne pchły żyją wygodnie na tym gorącym gruncie. Nawet mucha, lecąca przez pewną przestrzeń w pustynię za karawaną, ginie w drodze niebawem. Mimo to wszystko zapuszcza się jednak człowiek w ten żar słoneczny i stawia czoło niebezpieczeństwom, grożącym mu ze wszystkich stron. Opisy tych niebezpieczeństw są oczywiście często przesadne, ale sprowadzone nawet do właściwej miary, potrafią obrzydzić tęsknotę za jazdą przez pustynię, której ofiary częściej spotyka się na Saheli, aniżeli w obfitszej w wodę właściwej Saharze. Na Saheli leżą wysuszone trupy ludzi i zwierząt obok siebie w budzących zgrozę postawach. Jeden trzyma jeszcze wór na wodę w bezmięsnych rękach, drugi, jak szalony, kopał pod sobą ziemię, aby się jakoś ochłodzić, trzeci siedzi, jak mumia, na wybielałym szkielecie wielbłąda z turbanem na nagiej czaszce, a czwarty klęczy na piasku z twarzą, zwróconą na wschód ku Mekce i rękoma, skrzyżowanemi na piersiach. Jego ostatnia myśl unosiła się, jak przystało na prawego muzułmanina, do Allaha i jego proroka.