Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

których nieskończenie kosztowny przepych wskazuje na niezupełnie uleczony obłęd Nabuchodonozora.
Potem przebyliśmy kanał Nilowy i zatrzymaliśmy się na krótko w Tell Ukraineh, aby dać odetchnąć koniom. Nie spotkaliśmy dotąd żywej duszy; atoli teraz zobaczyliśmy trzech jeźdźców, którym, zdawało się, było bardzo śpieszno. Nie przybywali wprost z khanu Mohawid, lecz, najwidoczniej, po zatoczeniu dokoła niego łuku, kierowali się dopiero teraz na prowadzącą odeń drogę. Należało stąd wnosić, że mieli swe przyczyny, aby ich tam nie widziano. Kto jednak obawia się cudzych oczu, budzi podejrzenia, to też spoglądaliśmy ku nim z nieufnością.
Kiedy się zbliżyli, stwierdziliśmy, że byli ubrani po persku i, po kilku chwilach, poznaliśmy ich.
Maszallah! — zawołał Halef. — To przecież Peder-i-Baharat ze swymi dwoma zbirami! Co za spotkanie! Któżby to przypuszczał!
— To było nietylko możliwe, ale i bardzo prawdopodobne, — odrzekłem. —

122