Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy jest tak, jak twierdzi szeik Haddedihów, emirze?
— Tak — odrzekłem bez namysłu.
— A więc uczynię zadość waszym wymaganiom, pod warunkiem jednak, że mi dasz możliwość późniejszego wytłumaczenia się.
— Jak sobie wyobrażasz tę możliwość?
— Możesz mi jej dostarczyć, pokazując mi swe legitymacje.
— Nic łatwiejszego. Wyswobódź mi ręce, a pokażę ci więcej legitymacyj, niż ci potrzeba do swego usprawiedliwienia. Mam w kieszeni bujuralti, tezkeresi, a także ferman opatrzony tughrą[1] panującego.
Allah! Doprawdy z tughrą? — zapytał w bałwochwalczem oszołomieniu.
— Naturalnie! — odrzekłem tonem, jakgdyby chodziło o rzecz drobnej wagi.

— A więc zachowaj te wysokie, cesarskie pisma; nie mógłbym ich odczytać przy tem słabem świetle ognia — ale

  1. Podpis sułtana.
18