Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak.
— Oświadczamy, że szeik podał to słowo nie koniom, lecz jeźdźcom. Widział, że są w niebezpieczeństwie, i zażądał tym okrzykiem, aby zsiedli. Nie usłuchali i zostali strąceni. Czy możesz przysiąc, że nie jeźdźców, lecz konie mieliśmy na uwadze?
Spojrzał na mnie, jak raniony zwierz, i nie odpowiedział nic, tak stropiła go moja nieoczekiwana perswazja. Ciągnąłem dalej:
— Widzisz więc, że mamy słuszność i że przewina jest po waszej stronie. Zresztą, nieszczęście miało miejsce w twoim zajeździe, i jestem przekonany, że mehkeme pociągnie cię przeto do odpowiedzialności. Teraz znasz mój pogląd i, jeżeli choć jeszcze jeden argument wytoczysz przeciwko nam, odpowiem ci nie słownie, lecz w zupełnie inny, bardziej dotkliwy sposób!
Jegomość wściekał się z braku argumentów, nie śmiał jednak wskutek mojej pogróżki zaoponować, tylko mruknął półgłosem jakieś przekleństwo. Atoli jego to-

22