Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

odrazu pozna, że jesteś łajdakiem! Nie waż się więc ust otwierać!
Mocno podniecony, podniósł bicz do smagnięcia, ale Beduin milczał. Groźba Hadżiego odniosła skutek.
Potem, gdy tak smutne dla nas widoki wyjaśniły się w sposób pomyślny, nasunęła się kwestja naszego powrotu do miasta. Przedłożyłem ją kol agasiemu, który odpowiedział:
— Jeżeli chcesz, wyruszymy natychmiast, emirze. Możemy nie czekać świtu, bo drogę znamy dobrze.
— Wolałbym, żebyśmy poczekali.
— Dlaczego?
— Z powodu przemytników.
— Nic mnie nie obchodzą. Słyszałeś przecież, że jest obrazą dla starego, godnie zasłużonego żołnierza tropienie przemytników.
— Słyszałem to i nie wymagam od ciebie, abyś ścigał tych ludzi, niepłacących cła. Możesz mi jednak przysługę wyświadczyć.
— W jaki sposób?

30