Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

ka; spotyka się ich w każdej pielgrzymce z koranem w ręku, zaś Mekka i Medyna są dla nich najświętszemi miastami na świecie. Przyznasz mi, emirze, że ten mój opis zgadza się z prawdą.
Co miałem odpowiedzieć? Nie chciałem mu sprawiać przykrości, nie mogłem zaś potwierdzić głupstw, jakie przytoczył. Wtem Halef wybawił mnie z kłopotu. Wszak nie był Turkiem, lecz Beduinem i to urodzonym w Zachodniej Saharze, przyczem nie uważał za swój obowiązek czołobitności wobec władcy z Konstantynopola. Natomiast z miłości dla mnie miał szczególną sympatję dla mojej ojczyzny. Jego wiadomości w tym zakresie były niemniej wątpliwej natury, gdyż to, co opowiadałem mu o swoim kraju, zapominał bardzo szybko; również nie mógł sobie wyobrazić Zachodu w innej postaci, jak orjentalnej, tak, że to, co zdarzyło mu się czasami mówić o jakimś europejskim kraju czy narodzie, budziło najczęściej wesołość. Ale w każdym razie był w tym względzie bieglejszy od kol agasiego. Osobliwie rozdrażniła go wzmianka

34