Tymczasem podszedł do nas kol agasi. Minę miał bardzo poważną, głos jego brzmiał znacząco, gdy nam oświadczał:
— Zameldowałem was i, ponieważ mehkeme zebrała się w pełnym składzie z powodu dzisiejszych publicznych rozpraw, namiestnik postanowił natychmiast odbyć nad wami sąd. Będziecie traktowani z całą surowością, i nie spodziewajcie się żadnej łaski!
— Czy namiestnik wie, że jestem chrześcijaniem? — zapytałem.
— Tak. Dodniosłem mu także, kim jesteście.
— Cóż on na to?
— Nie obchodzi go to wcale; wie tylko o tem, że ma do czynienia z przemytnikami i zbrodniarzami, a takich ludzi nie wolno oszczędzać.
— Dziękuję ci za te informacje! Widzisz, że, dotrzymaliśmy słowa, i zostali my tutaj. Od tej chwili jest ci więc obojętne nasze postępowanie?
— Nie.
— Przyrzekłeś mi to przecież!
— Nie wiedziałem, co nastąpi. Mir
Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.
63