Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja też — dodał Halef. — Jestem najwyższym szeikiem Haddedihnów, i w plemieniu mojem zbrodniarz tylko wtedy może być skazany na śmierć, kiedy siedzi w siodle. A więc, jak widzisz, nie chcemy pozbawić sądu mocy karania nas gardłem.
— Nie mogę się z tem zgodzić! Pomyślcie, jak mnie potraktuje mir alai, dowódca mego pułku, jeżeli was sprowadzę na koniach!
Nie żądamy od ciebie tego; możemy zrezygnować z twego towarzystwa — odrzekłem. — Chodź, Halefie!
— Nie mógłbym sobie przypomnieć, czy zdarzało mi się kiedykolwiek być w takim nastroju. Czy głupota kol agasiego, czy uroczysty ceremonjał pod wypłowiałą szmatą sprawił, dość, że nie brałem tej całej mehkeme na serjo. Również i Halef zdawał się być w takim samym dobrym humorze. Śmiał się pełną gębą, i na moje zlecenie odpowiedział dziarskim tonem:
— Czy nie lepiej gwizdnąć na całe przesłuchanie i wjechać w sam środek,

67