Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

nicy, którzy dawno już zasłużyli na chłostę aż do śmierci.
— Czy znasz ich? — zapytał namiestnik.
— Tak. Mógłbym ci wiele o nich opowiedzieć. Zdam ci sprawę naprzykład z jednego ich występku. W nocy, jadąc łódką wdół po Tygrze, napadli paru moich przyjaciół, którzy spokojnie spali w biwaku na brzegu, związali ich, obrabowali i potem zatłukli niemal na śmierć.
Allah! Czy jesteś tego pewien?
— Tak. Jest tu nawet obecny świadek, który może to zaprzysiąc.
— Kto?
— Safi, który tam siedzi. Był przy tem.
— Gdzie to się zdarzyło?
— Niedaleko Bagdadu.
— A więc nie w moim okręgu. Niestety, nie mogę o tem wyrokować.
— Wiem dobrze, ale jestem przekonany, że ten czyn wpłynie na wymiar kary.

78