Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

się tak głośno, że namiestnik skoczył z miejsca, machnął groźnie rękoma i zawołał:
— Kto pozwolił tobie, chrześcijanowi, mówić o świętym islamie? Zebraliśmy się tutaj, aby sądzić wasze przestępstwa; to wy jesteście oskarżeni! Nie masz prawa mówić bez mego pozwolenia, lecz tylko odpowiadać na moje pytania krótko i węzłowato!
— A ty — odrzekłem — nie pozwalasz mi mówić dalej, bo się boisz obecnych tutaj wyznawców szii. Powiadam ci, jeżeli chrześcijanin odwiedza okolice Meszhed Ali lub Kerbeli, niema w tem nic szczególnego, gdyż dla szyitów jest człowiekiem obojętnym, — nie wzrusza go Abu Bekr, Omar i Osman, ani dynastja Omajjaów, gdyż nie ponosi żadnej winy za klęskę Kerbeli. Jeżeli jednak noga sunnity, którym ty jesteś, postanie na tej świętej ziemi, jest to zniewagą i pohańbieniem świętych miejsc, sunnita należy bowiem do tych, co ongi przelali krew Husseina, i ojca jego odsądzili od praw bezpośredniego następcy Proroka.

87