moje zdanie, a kto jest innego mniemania, ten uchodzi w moich oczach za przeniewiercę sprawiedliwości!
To przekraczało granice zuchwalstwa, bezczelności i wstydu! Ten człowiek był sam przywódcą przemytników, i jako taki musiał być przekonany o naszej niewinności — niemniej śmiał nam patrzyć prosto w oczy. Gdyby wiedział, że znamy go lepiej, niż jemu się zdawało! Jakże chętnie byłbym ogłosił dowody jego nikczemności, gdyby to mi nie przeszkadzało w przeprowadzeniu planu, jaki mi właśnie w tej chwili zaświtał. Toć najdrobniejsza aluzja mogłaby go ostrzec i byłby mi się wywinął, tak że nie mógłbym go złapać. Zadowoliłem się tylko tem, że spoglądałem nań ze spokojnym uśmiechem i, gdy skończył przemówienie, rzekłem namiestnikowi, że kol agasi może zaświadczyć, iż nie mamy nic wspólnego z przemytnikami.
Kol agasi wystąpił z całą skwapliwością; opisał ślady, wyjaśnił, że tylko przypadek zaprowadził nas do ognisk przemytników i zakończył stanowczą uwagą:
Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.
92