Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

zyku kurdyjskim: Czerah sonderan?[1]. Uczucie religijne chrześcijanina mogło się wprawdzie buntować przeciwko wprowadzaniu tego ptaka, lecz pozatem nic niemoralnego nie mogłem zauważyć.
Obecnie nastąpić miała sprzedaż kulek, o których już wspominałem. Przedtem jednakże zeszli się kapłani i dali Ali Bejowi i mnie po siedem kulek. Były zupełnie okrągłe i opatrzone arabskim napisem, wyrytym na nich jakimś śpiczastym przyrządem. Cztery z moich kulek nosiły napis: „El Szems“, słońce.
Sprzedaż odbywała się na dziedzińcu zewnętrznym, podczas gdy z wewnętrznego brzmiały jeszcze tony instrumentów i głosy ludzkie. Opuściłem świątynię. Przypuszczałem, że dolina musi z góry przedstawiać widok cudowny i poszedłem, aby wziąć sobie Halefa do towarzystwa. Zastałem go siedzącego obok buluka emini na platformie domu. Jak mi się zdało, pogrążeni byli obaj w bardzo ożywionej rozmowie, gdyż usłyszałem, jak Halef rzekł:
— Co? Powiadasz, że to był Rosjanin?
— Tak, Russikow, któremu oby Allah obciął głowę. Żeby nie on, posiadałbym jeszcze mój nos. Rąbałem dokoła siebie, jak wściekły, ten hultaj jednak zamierzył się na moją głowę; chciałem uniknąć ciosu i cofnąłem się. Cięcie, które miało paść na głowę, trafiło tylko....
— Hadżi Halefie! — zawołałem.
Bawiło mię to istotnie, że mogłem także raz przerwać słynną historję o nosie. Zerwali się obaj i przystąpili do mnie.
— Będziesz mi towarzyszyć, Halefie; chodź!
— Dokąd, zihdi?
— Tam na wzgórze, aby zobaczyć, jak wygląda iluminacja doliny.
— Emirze, pozwól mi pójść z sobą! — prosił Ifra.
— Nie mam nic przeciw temu. Naprzód!

Wyszliśmy na wzgórze, położone ku Baadri. Wszędzie spotykaliśmy mężczyzn, kobiety i dzieci z pochodniami i świecami, a wszędzie witano nas i przemawiano do nas z dziecięcą radością. Kilku Dżezidów poszło za nami, aby nam świecić, prosiłem jednak, żeby

  1. Gasiciel światła.
10