tessaryfa, oddany wam w mojej obecności. Każda próba ucieczki, choćby poszczególnego człowieka, każdy czyn przeciwny naszej umowie znosi zawieszenie broni natychmiast. Zatrzymujecie swoje teraźniejsze pozycje, a ja pozostaję na mojej. W zamian obowiązuję się wstrzymać od wszelkich kroków nieprzyjacielskich. Zgadzasz się na to?
Po krótkiej rozwadze oraz sformułowaniu kilku nieistotnych dodatków i objaśnień, przyjął kajmakam warunki. Wstawiał się usilnie za makredżem i żądał wydania go, lecz Ali Bej nie zgodził się na to. Przyniesiono papier, ja napisałem umowę, a oni obaj podpisali ją; jeden imieniem, a drugi swojem bu-kendjum[1]. Następnie powrócił oficer na dolinę, przyczem pozwolono mu zabrać z sobą jego trzech żołnierzy.
Pali czekał na rozkazy swego przełożonego.
— Napiszesz mi list do mutessaryfa? — zapytał Ali-Bej.
— O czem go chcesz zawiadomić?
— O obecnem położeniu jego wojsk. Oprócz tego powiesz mu, że chcę się z nim ułożyć, i że oczekuję go tu, albo spotkam się z nim w Dżeraijah. Wolno mu jednak przyprowadzić z sobą orszak, złożony co najwyżej z pięćdziesięciu ludzi, oraz że ma zaniechać wszelkich kroków nieprzyjacielskich. Spotkanie ma nastąpić pojutrze do południa. Jeżeli nie stawi się do tej chwili, każę zabić makredża, a wojsku jego dam uczuć działanie jego własnych kartaczy. Nastąpi to także wówczas, gdy zauważę, że zamierza w dalszym ciągu zachowywać się nieprzyjaźnie. Możesz to spisać?
— Mogę.
— Wydam Palem u jeszcze osobne polecenia. Napisz to, jak możesz najrychlej, żeby wnet mógł z tem odejść.
W kilka minut potem siedziałem w namiocie i pisałem list do gubernatora ołówkiem, sposobem wschodnim na kolanie od prawej do lewej. Nie domyślał on się zapewne, że układał go jego pupilek. Zaledwie w pół godziny później pognał koń, niosący Palego, galopem drogą do Baadri.
- ↑ Dosłownie: „To ja sam“, lub „to jestem ja sam“ — znak, który ma znaczenie podpisu.