Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

Drgnęli wszyscy, jak gdyby pod wpływem nagłego bólu, ale nikt nie rzekł ani słowa. I teraz przemówił pierwszy Mir Szejk Chan.
— Ewlija dejisztirmis — święty przemienił się. — Chida bujurdi — Bóg tak chciał. Opowiedz nam o jego śmierci.
Opowiedziałem tak obszernie, jak tylko mogłem. Wszyscy słuchali głęboko wzruszeni, aż w końcu Chan się odezwał:
— Bracia, pomyślmy o nim!
Wszyscy spuścili nisko głowy. Czy się modlili? Nie wiem, ale widziałem, że oczy kilku z nich zwilżyły się łzami i że wzruszyli się głęboko i serdecznie. O jakże pragnąłbym dla nich tego, żeby łagodność i jasność chrześcijaństwa mogła rozświetlić cienie ich dolin i szczyty ich gór ozłocić!
Po dłuższej dopiero chwili ustąpił nastrój nabożny zwyczajnemu tak, że mogłem znów mówić do nich.
— Teraz przysyła mię Ali Bej, abym was zabrał do niego. Chce spróbować, czy nie znajdą się szczątki świętego i pochować je ewentualnie dziś jeszcze.
— Tak, to ważne zadanie, które mamy do spełnienia. Zwłoki Pir Kameka nie mogą spoczywać tam, gdzie leżą zwłoki miralaja.
— Obawiam się, że nie znajdziemy już zwłok, tylko popioły.
— Spieszmy więc.
Wyruszyliśmy, to jest wszyscy kapłani i kawale. Fakirzy pozostali dla nadzoru Idiz. Kiedy doszliśmy do namiotu beja, powyżej Szejk Adi, zastaliśmy go rozmawiającego z człowiekiem, którego wysłał był do kajmakama z zapytaniem, czy Turcy pozwolą przeszukać stos. Oficer zgodził się na to i dodał tylko warunek, żeby dotyczące osoby nie miały broni z sobą.
Ali Bej nie mógł szejkom towarzyszyć, ponieważ potrzebny był ciągle gdzieindziej. Prosiłem o to, żebym się mógł przyłączyć i pozwolono mi chętnie. Omal że nie zapomniano rzeczy najważniejszej — naczynia na przechowanie popiołów świętego. Na zapytanie w tej sprawie pokazał Ali Bej, że pamiętał już i o tej okoliczności.
— Mir Szejk Chanie, wiesz, że słynny garncarz Rassat z Baazoni zrobił urnę ojcu memu Husseinowi, aby

59