Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

tessaryfa. Chan pogrążył się w głębokiej zadumie, a po chwili zapytał:
— Co uczynisz, Ali Beju?
— Jesteś starszy i mędrszy; przybyłem prosić cię o radę.
— Powiadasz, że jestem starszy. Starość lubuje się w pokoju i ciszy. Mówisz, że jestem mędrszy. Najwyższą mądrością jest myśl o Wszechmocnym i Wszechdobrotliwym. On czyni mocnym słabego i ochrania uciśnionego, on nie chce, żeby brat przelewał krew brata.
— Czyż ci Turcy są naszymi braćmi? Oni, którzy jak dzikie zwierzęta napadają na naszych ludzi?
— Są braćmi, chociaż nie postępują z nami jak bracia. Azali zabijesz brata, który ci dobrze nie życzy?
— Nie.
— Będziesz z nim mówił przyjaźnie albo surowo, ale życia jego pożądać nie będziesz. Mów więc tak samo z mutessaryfem.
— A jeżeli mnie nie usłucha?
— Wszechlitościwy dał człowiekowi rozum ku myśleniu, a serce, aby czuł. Kto nie przemyśli mowy drugiego i nie odczuje uczuć swego brata, ten opuścił Wszechmiłosiernego i wyparł się go, a wówczas dopiero może nań spaść gniew i kara.
— Mir Szejk Chanie, uczynię wedle słów twoich.
— Ponawiam więc swoje pytanie: co uczynisz?
— Pójdę z dziesięciu ludźmi do Dżerraijah, za mną jednak pójdzie dość wojowników aby pojmać mutessaryfa. Przedtem jednak, dziś jeszcze, wyślę ludzi na zwiady do Mossul, Kufjundżik, Telkejf, Baaweiza, Ras-u-Ain i Korsabad, a ci zawczasu powiadomią mię o jego planach. Pomówię z nim po dobremu, a potem surowo, jeżeli mnie nie usłucha; gdy zaś i to nie pomoże, pokażę mu jego tajny list i dam znak, aby go pojmano. Podczas gdy ja będę u niego, ludzie moi otoczą Dżerraijah. Ujść mi nie może.
— A może on także wyśle ludzi, aby się wywiedzieć, jak się to przygotowujesz do spotkania z nim.
— Niczego się nie dowie, gdyż moi ludzie odejdą stąd już w nocy i to nie drogą do Baardi, lecz w prawo prawie aż do Bozan. Staną rankiem nad strumieniem na zachód od Dżerraijah.

70