świętego apostoła Tomasza; stamtąd przez pustynię, która ciągnie się ku wschodowi słońca i wraca ku zachodowi aż do Babilonu opuszczonego, a nawet aż do wieży Babel.
Siedemdziesiąt i dwie prowincje słuchają naszych rozkazów; kilka z nich, to prowincje chrześcijańskie, a każda ma swojego własnego króla. Wszyscy ich królowie są naszymi dennikami. W krajach naszych znajdują się słonie, dromadery, wielbłądy i wszelkie rodzaje zwierząt, jakie żyją pod niebem. Kraje nasze płyną mlekiem i miodem. W jednej części naszego państwa nie może zaszkodzić żadna trucizna, w innej rosną wszelakie gatunki pieprzu, inną zaś pokrywają gaje tak gęsto, że wygląda jak las, a we wszystkich częściach pełno jest wężów. Tam znajduje się także piaszczyste morze bez wody. O trzy dni drogi od tego jeziora są góry, z których zesuwają się rzeki kamieni. W pobliżu tych gór znajduje się pustynia pomiędzy nieurodzajnemi wzgórzami. Pod nią przepływa strumień podziemny, do którego niema przystępu, a strumień ten wpada do większej rzeki. Wchodzą w nią ludzie z naszych posiadłości i znajdują tam drogie kamienie w wielkim nadmiarze. Poza tą rzeką mieszka dziesięć plemion żydowskich, które twierdzą wprawdzie, że mają królów własnych, mimo to jednak są sługami naszymi i winny płacić nam czynsze.
W innej z naszych prowincyj, wpobliżu strefy gorącej, żyją gady, zwane w naszym języku salamandrami. Gady te mogą żyć tylko w ogniu i budują domki dokoła siebie jak jedwabniki. Osłony te przędą pilnie nasze dainy pałacowe, a z tego robi się potem materje na szaty nasze. Prać je można jednakże tylko w jasnym ogniu.
Przed naszą armją niosą trzynaście wielkich krzyżów ze złota i drogich kamieni, gdy jednak wyjeżdżamy bez państwowego orszaku, niosą przed nami krzyż tylko jeden, nieozdobiony figurami, złotem, ani klejnotami, abyśmy zawsze pamiętali na Pana naszego Jezusa Chrystusa, oraz srebrną wazę, napełnioną złotem, aby wszyscy ludzie wiedzieli, że jesteśmy królem królów.
Co roku odwiedzamy ciało świętego Daniela, które jest w Babilonie, na pustyni. Nasz pałac jest z hebanu i z drzewa szittim, a ogień nie może go uszkodzić. Na czterech końcach jego dachu znajdują się po dwa złote jabłka, a w każdem jabłku po dwa karbunkuły, aby złoto
Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/89
Ta strona została skorygowana.
77