Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.2.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

— Tutaj! — usłyszałem wołającego Lindsaya. — Tu coś jest, sir!
Przedmiot, który podniósł tryumfująco w górę, przypominał drąg do podnoszenia ciężarów, okuty na końcu żelazem i nadawał się doskonale do wywalenia otworu w murze.
— To pójdźcie! Teraz trzeba się postarać o to, abyśmy mogli pracować bez przeszkody i nie wzbudzili w strzelcach podejrzenia. Halef wyprowadzi konie na dziedziniec, Amad położy się na dachu, by być na straży, czy kto nie widzi naszej roboty. Ja i Lindsay wywalimy mur, a Mohammed będzie strzelać z okna od czasu do czasu, aby myśleli, że wszyscy znajdujemy się w izbie. Jeżeli nam się uda wydostać w ten sposób, to nie mamy jeszcze potrzeby ratować się haniebną ucieczką, lecz przedefilujemy w paradzie przed nimi. Ze zdumienia zapomną pewnie o strzelaniu.
Podział pracy okazał się zupełnie odpowiednim. Halef zajmował się końmi, Haddedihn ćwiczył się z całym spokojem w strzelaniu, a Anglik dłubał w murze z wielką energją. Szło przytem o to, żeby burzenie muru rozpocząć nie od góry, co byłoby bardzo łatwe, gdyż mogłoby to nas zdradzić. Musieliśmy pracować od wewnątrz i z dołu, aby zamiary nasze w najgorszym razie dostrzeżono dopiero wówczas, kiedy kilka silnych uderzeń wystarczy do dokonania dzieła.
Wreszcie wywaliliśmy pierwszy wielki kamień, a za nim wnet poszły inne. Gdy robota była prawie na ukończeniu, zawołaliśmy obydwu Haddedihnów. Każdy ustawił się przy swoim koniu. M aster Lindsay pochwycił drąg do ostatniego uderzenia.
— Teraz wszystko zawalić! Yes!
Rzucił się naprzód z rozpędem i buchnął w mur z taką siłą, że aż runął, ale ostatnie kamienia potoczyły się na ziemię. Utorowało się teraz drogę w rumowisku. Dosiedliśmy koni. Jeden tęgi sus przez gruzy, a następnie przez wyłom wydobył nas na wolność. Opresja skończyła się, zanim się jeszcze zaczęła na dobre; opuściliśmy schronisko bez wyrównywania rachunku.
— Dokąd teraz? — zapytał Lidsay.
— Wolnym kłusem poza róg domu, a potem stępa przez wieś. Jedźcie naprzód!

27