Strona:Karol May - Przez dzikie Gran Chaco.djvu/10

Ta strona została przepisana.

sują jako osobliwe narzędzia torturowe, dręczące zmęczonego jazdą konną i upałem człowieka. Naogół odpowiadają koszarowym pryczom i spoczywają z przodu na niższych a z tyłu na wyższych podporach. Twarda, wyschła skóra krowia nie bardzo powiększa wygody takiego legowiska.
Potrawy spożywa się zazwyczaj na starannie wygarbowanej skórze koźlej rozpostartej na ziemi. Tylko bardzo wytworni „caballeros“ pozwalają sobie na zbytek stołu, przyczem kloce drewniane odpowiedniej wysokości służą za krzesła. Lecz nawet tego rodzaju krzesła bardzo rzadko używają mieszkańcy Gran Chaco. Zarówno „caballeros“ jak i „senoras“ i „senoritas“ najczęściej siedzą na siodle lub leżą na wyżej opisanych legowiskach, zabijając czas i nudę paleniem papierosów.
W owem zapomnianem miasteczku, w dniu, w którym zaczyna się nasze opowiadanie, obchodzono radosną uroczystość. W ratuszu zebrały się wszystkie znakomitości gminy, a więc kapitan dragonów, stojących tutaj załogą, jego dwudziestu kawalerzystów, burmistrz i sędzia; prócz tego pozostali mieszkańcy wraz ze swojemi domami, byłoby bowiem krzywdą i obelgą wykluczać z tego rodzaju publicznego zebrania choćby tylko jednego z mieszkańców miasteczka. Zebrani tańczyli ochoczo i wytrwale mimo dusznego wieczoru przy dźwiękach najrozmaitszych instrumentów, a często gęsto orzeźwiali się wódką, którą co moment napełniano szklanki i kieliszki.
Powszechną radość i zapał wzbudziła słynna ekspedycja inżyniera Bergmana, która nazajutrz rano miała wyruszyć w głąb Gran Chaco Boreal, aby zdjąć plany dla projektowanej linji kolejowej z La Sabana w Argentynie do Matto Grosso w Brazylji. Linja ta miała także przechodzić między Yuquirenda, a źródłami rzeki