mała jadowita ropucha trzymała mi go dość blizko przed nosem.
— Powiedz zatem, jaką on przyjął formę?
— Formę mojej głowy.
— I to całkiem dokładną. Tak samo dzieje się z każdym innym członkiem ciała. Jeśli mam złamaną rękę naprawić, to owijam ją najpierw cienką materyą, którą następnie powlekam gipsem, rozpuszczonym w wodzie i obwiązuję jeszcze kilkakrotnie bandażem i znowu zwierzchu nakładam warstwę gipsu. Gdy gips wyschnie i stwardnieje, mam bandaż, przystający dokładnie do formy ręki.
— Ah, oh, — wybuchnął, patrząc przez chwilę na mnie, a następnie zwracając się do hadżego: — Zdejm mi jeszcze raz czapkę i podaj!
Hadżi zrobił mu tą przysługą i przytrzymał czapkę przed oczyma, kręcąc nią na wszystkie boki.
— Jeszcze lepiej — mówiłem w dalszym ciągu jeżeli się materyę najpierw w gipsowej wodzie namoczy i dopiero potem owinie naokoło chorego członka. Aby zaś materya nie uciskała po stwardnieniu gipsu, daje się pod to warstwę waty. Potem spoczywa chora część ciała miękko w mocnym i całkiem dokładnie przystającym opatrunku.
Spojrzał na mnie raz jeszcze i zawołał w końcu:
— Allah, Allah! Nazik idżad bulma, azametli keszif — Allah, Allah! Cenne odkrycie, wspaniały wynalazek! Biegnę, śpieszą; muszę sobie to napisać!
Zerwał się i nie zważając na sztywność kaftana, podskoczył ku drzwiom.
— Zaczekaj, zaczekaj! Zabierz kosz i narzędzia. — zawołał Halef. — A włóż najpierw czapkę na głowę!
Lekarz się zatrzymał. Widok jego był nieoceniony. Gips pękał na wszystkie strony i odpadał z niego w okruchach. Kaftan nie chciał wyjść z formy, jakiej nabrał podczas siedzenia. Tylna jego część sterczała naprzód i przeszkadzała w chodzeniu. Wobec tego odwrócił się grubas plecyma do Halefa, podał mu w tył obie ręce i rzekł.
Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/172
Ta strona została skorygowana.
— 160 —