się cwałem. Potem skręcił posłaniec na prawo pomiędzy dwa lasem porosłe wzgórza, które przedzielała dolina, przecięta przepływającym przez nią strumieniem.
Dolina ta wznosiła się szybko i dość stromo do góry i niebawem ujrzeliśmy przed sobą gładki, bezdrzewny, grzebień górski, ciągnący się wprost na północ. Podążyliśmy wzdłuż niego.
Co powiedzieć o tej okolicy? Utwierdzają się w pamięci tylko te miejsca, w których się coś przeżyło, a tutaj się to nie stało. Koszykarz wiódł nas przez niezalesione tereny, nie przedstawiające jako krajobrazy nic zajmującego.
W Karbincy, wiosce, położonej nieopodal lewego brzegu Bregalnicy, zatrzymaliśmy się i pożegnali z koszykarzem. Daliśmy mu jeszcze osobne wynagrodzenie, którem się nadzwyczajnie ucieszył. Następnie przeprawiliśmy się przez rzekę w kierunku wsi Warcy, leżącej na prawym brzegu. Przez tę wieś przechodzi znana i już w dawnych czasach używana droga dla jeźdźców, łącząca dalej na południe od Istib wysunięte miejscowości z Karatową, Kostendil, Dubnicą, Radomir, w końcu Sofią. Przeszliśmy przez małą Sletowską i znaleźliśmy się w Zbigancy, czyli u celu dzisiejszej podróży.
Opuściliśmy Radowicz mniej więcej o dziesiątej godzinie rano wedle naszego czasu, a o trzeciej popołudniu przybyliśmy na miejsce. Zwykłym krokiem nie bylibyśmy się dostali do wsi przed wieczorem.
Wieś Zbigancy nie jest miejscowością niepokaźną; ponieważ znajduje się tam bazar, nazwałbym ją raczej miasteczkiem targowem. Kraj między Bregalnicą a Sletowską jest dobrze nawodniony i bardzo urodzajny. W przeciwieństwie do miejscowości, któreśmy już prze-