Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/219

Ta strona została skorygowana.
—   205   —

Lektykę tworzyły nosze z domkiem z kraty drewnianej. Musiałem siedzieć z podgiętemi nogami, co mi dolegało z powodu bolącej nogi. Z a nim zdołałbym drzwi otworzyć i wyskoczyć, mogłem już mieć kulę w ciele. A wyskoczyć wogóle z powodu nogi nie potrafiłbym. Strzał z tyłu z zarośli ubezwładniłby Halefa mimo jego trzech strzelb. Osko i Omar dźwigali lektykę. Obrona w samej chwili napadu nie była dla nich z tego powodu możliwa. Znajdowaliśmy się zatem w okropnem położeniu.
Las nie był wcale taki gęsty, jak to rzeźnik przedstawił. Można było doskonale przejechać konno pomiędzy drzewami. To kłamstwo nie podziałało także bynajmniej łagodząco na naszą nieufność. Odsunąłem nieco drzwi lektyki i trzymałem rewolwer, gotowy do strzału.
Znaleźliśmy się teraz w dolince, której brzegi, jak zauważyłem, zbliżały się do siebie coraz to więcej. Zatrzymaliśmy się tam, gdzie się schodziły. Na drodze do tego celu upłynęło nam z pół godziny.
— Oto i chata — rzekł Czurak, gdy niosący postawili lektykę na ziemi. — Wysiadaj, panie!
Odsunąłem drzwi całkiem i wyjrzałem. Ściany skalne wznosiły się prostopadle i miały tam, gdzie się stykały, niezbyt głębokie wcięcie, rozpadlinę zupełnie nagą, bo nie było na niej ani jednego wyskoku lub szpary w syenicie, gdzieby roślina, jaka mogła zapuścić korzenie. Tuż do tej rozpadliny przytykała chata, zbudowana z drzewa. Dach był z tego samego materyału, tylko obłożony korą. Drzwi, zdaje się, były tylko przymknięte.
— Oznajmij mnie, zanim wysiądę! — odrzekłem.
Wszedł do chaty, zostawiając drzwi otworem. Ujrzałem przyparte do ściany ławy, najpierwotniejszego pokroju.
Na przeciwko wejścia znajdowały się drugie drzwi, także teraz otwarte. Były bardzo wązkie i nizkie i zaopatrzone żelaznem okuciem z żelaznym ryglem, opartym teraz o ścianę w chacie.