Ostiacy, Tungnzi i Kirgizi, którzy pętlą do rzucania wybierają z trzód poszczególne zwierzęta.
To też bynajmniej nie była śmieszną myśl zabrania lassa w podróż ze sobą. Stykałem się przeważnie z koczownikami, a mój pleciony, trzydzieści stóp długi, rzemień wyświadczył mi kilkakrotnie doskonałe przysługi. Wiadomo, że go niedawno pociąłem i zużyłem, należy więc wspomnieć, że uplotłem sobie z rzemieni nie takie dobre wprawdzie, ale nowe lasso.
Przymocowałem teraz jeden koniec do przedniej kuli u siodła. Chciałem Miridita pochwycić. Lassa pewnie nigdy jeszcze nie widział i nie miał chyba pojęcia, jak się przed niem bronić. Aby go nie uprzedzić przedwcześnie co do mego zamiaru, nie wziąłem pętli do ręki, lecz powiesiłem ją na guziku u siodła. Natomiast wziąłem do rąk rusznicę. Była to jedyna broń, którą mogłem spróbować odbić topór. Na tę sztukę może sobie tylko ten pozwolić, kto wyćwiczył się w odbijaniu tomahawka strzelbą tak, że spada na bok, nie zadając silnej i niebezpiecznej rany, jakie są zawsze skutkiem niepewnego parowania. Idzie nie tylko o to, żeby zobaczyć, gdzie ma topór uderzyć, lecz należy mimo wielkiej szybkości kolistego wiru, w jakim broń nadlatuje, rozróżniać dokładnie między żelazem a trzonkiem, bo w przeciwnym razie siekiera okręci się o lufę i w cel ugodzi Przedewszystkiem trzyma się strzelbę oburącz, bo uderzenie jest nadzwyczaj silne i można dostać w twarz strzelbą i toporem razem. Następnie trzeba jej nadać położenie ukośne, żeby topór pod ostrym kątem uderzył, a pod rozwartym się odbił. Konieczne są do tego: siła fizyczna, ćwiczenie i bardzo bystre oko.
Sytuacya była teraz następująca: Ja stałem z koniem tak, że miałem przed sobą kierunek, w którym znajdować się musieli moi towarzysze. Na lewo był Miridit. Spojrzałem ku niemu i dostrzegłem, że się starał zobaczyć jeźdźców.
Nagły ruch zdradził jego gniew z tego powodu, że Suef nie jechał we wskazanym sobie przez gałęzie kie-
Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/309
Ta strona została skorygowana.
— 289 —