Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/35

Ta strona została skorygowana.
—   25   —

— Zwykły hadż Marrjam leczy suchoty, gdy go się pije jako herbatę; oczywiście, gdy nie są zastarzałe. Oset zawiera materyę, zabijającą drobniutkie stworzenia, które się w płucach rozwijają. O królu powiadają zaś, że suchotnika jeszcze z grobu wyciągnie.
— Czy próbowałaś już tego?
— Nie. Wierzę w to, bo Stwórca jest wszechmocny i potrafi, jeżeli zechce, najmniejszej roślince użyczyć mocy ogromnej.
— Przyjdź więc do mnie jutro i pokaż mi króla, jeśli tu jeszcze będę. Czy wiesz, gdzie mieszkam?
— Słyszałam. Dobranoc, effendi!
— Daj Boże szczęścia z królem!
Poszła.
— Zihdi, czy wierzysz w to o królu ostów? — zapytał Halef w dalszej drodze.
— Nie wątpię.
— Nie słyszałem jeszcze nigdy, żeby rośliny miały swoich władców.
— Nie wierzysz zatem. Gdy mi ta kobieta przyniesie tego władcę hadżów Marrjam, ujrzysz go także.
Nie przeczuwałem, że niebawem życie będę zawdzięczał królowi ostów. To, że zbieraczka roślin była dziś przezeń na górze, miało mi przynieść bardzo wielką korzyść. Zresztą nie jest król ostów bynajmniej bajeczną rośliną. Znalazłem potem w saskich górach lud ości i zatrzymałem się tam cztery dni, aby szukać króla ostów.
Teren, na którym rosły osty, tworzył istotnie regularne koło. Obszedłem obwód dokoła, a potem przeciąłem go w kilku promieniach ku środkowi. Długi czas nie było żadnego rezultatu. Wreszcie znalazłem króla na punkcie, obok którego kilkakrotnie przeszedłem, ale go nie dostrzegłem, bo był w kupce trawy ukryty. Wyglądał całkiem według opisu Nebatii; uciąłem go i mam go jeszcze do dzisiaj. Gdy w niespełna cztery miesiące znowu tam byłem, przedsięwziąłem mimo braku czasu wycieczkę na miejsce, gdzie go znalazłem — poddani już nie żyli.