— Ten brzmi tak: „Objawienie tej księgi pochodzi od Boga wszechmogącego i wszechmądrego. Niebiosa i ziemię i wszystko, co jest między niemi, stworzyliśmy zaprawdę na czas tylko pewien, ale niewierni odwracają się od przestrogi im danej...“ Mów dalej!
Sięgnął ręką za ucho, by się poskrobać i powiedział:
— Kto ci dał prawo mnie egzaminować? Byłem softą i masz w to wierzyć. Pilnujcie drzwi, żeby żaden z tych obcych oskarżonych nie umknął i przynieście w tej chwili kytek aleti[1]!
Wystosował ten rozkaz do swych podwładnych i znalazł prędko posłuch. Humun i Suef stanęli po obu jego bokach, a reszta zajęła miejsca pomiędzy nami a drzwiami, aby odciąć nam odwrót. Jedna z dziewek pobiegła po przyrząd.
Teraz usiadł Habulam na środku pokoju i skinął na towarzyszy, żeby uczynili to samo.
— Wy jesteście szehadedżiler i imdadlar[2] — powiedział — i macie wyrok zatwierdzić.
Wszyscy trzej hultaje przybrali teraz miny tak urzędowe, że się z trudem wstrzymałem od śmiechu.
— Zihdi, czy rzeczywiście przyjmiemy to milczeniem? — zapytał Halef zcicha. — Wszak to wstyd dla nas!
— Nie, to tylko zabawa. Kilkakrotnie już zamieniliśmy się z oskarżonych w oskarżycieli i to stanie się dzisiaj.
— Cicho! — krzyknął na mnie Habulam. — Zbrodniarz ma milczeć, kiedy stoi przed sądem. Janiku, Anko, co wy macie do czynienia obok złoczyńców? Zbłądziliście ciężko przeciwko moim rozkazom i otrzymacie potem zasłużoną karę. Teraz odstąpcie!
To było już zbyt śmieszne! Mieliśmy oczywiście wszystką naszą broń przy sobie, a ten stary grzesznik