— Tak... w ten sposób!
Suef wyciągnął rękę, aby hadżego za pierś chwycić, Halef jednak zamachnął się błyskawicznie i palnął go w twarz tak potężnie, że pistolet wypadł mu, a on sam zatoczywszy wielki łuk, runął na ziemię. Zanim miał czas się zerwać, klęczał już Halef na nim, schowawszy błyskawicznie broń za pas i policzkował go z takim pośpiechem obiema rękami, że tamten nie mógł się ruszyć dla swej obrony.
Habulam podskoczył z siedzenia i ryczał z wściekłości. Humun giestykulował jak zwaryowany, ale nie śmiał przyjść Suefowi z pomocą. Parobcy wrzeszczeli razem z dziewkami, ale nie opuścili swoich miejsc. Wszczął się hałas, naprawdę piekielny, aż Halef zostawił przeciwnika na ziemi, a sam powstał.
Suef rzucił się ku miejscu, gdzie był jego pistolet, ale hadżi szybko odtrącił go nogą tak, że uderzył o moje krzesło i tam pozostał. Suef podbiegł, żeby go podjąć i tak dostał mi się pod ręce. Właśnie, gdy się pochylił, schwyciłem go za kark ręką i podniosłem. Skutkiem tego chwytu to było, że mu ręce opadły bezwładnie i zaczął trwożnie łapać powietrze. Osko schował jego pistolet, ja zaś dałem krawcowi klapsa w głowę i posadziłem go u stóp na ziemi.
— Tu siedź i ani się rusz! — rozkazałem. — Jeśli tylko zrobisz minę, że chcesz wstać bez mego pozwolenia, zgniotę twą nędzną głowę jak jajko.
Opuścił głowę i ręce i siedział bez ruchu. Reszta jeszcze szalała.
— Weź harap i zrób porządek, Halefie!
Ledwie wypowiedziałem te słowa, zaczął harap Halefa spadać ze świstem na grzbiet Habulama. Stary zamilkł natychmiast, Humun także, a wszyscy inni poszli w tej chwili za ich przykładem.
— Siadaj! — krzyknąłem na naszego sędziego, który też zaraz usłuchał.
— Precz od drzwi! — zawołałem na służbę! — Pa-
Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/416
Ta strona została skorygowana.
— 388 —