szłość cieszyć się będziesz, gdyż potrzebujesz jej do siedzenia. Osko, Omarze chodźcie!
Obaj wymienieni nie czekali na powtórzenie wezwania. Rzucili na mnie wzrokiem, aby się dowiedzieć, co ja powiem na zachowanie bitnego hadżego, ponieważ jednak nie wystąpiłem ani za, ani przeciw i zachowałem się obojętnie, pochwycili starego głowochwieja silnemi rękoma i zwalili go na ziemię.
Poznał, co się święci i zaczął krzyczeć:
— Allah, Allah! Co czynicie? Porywacie się na boską i ludzką władzę? Allah was zniszczy, a padyszach wsadzi do więzienia. Utną wam głowy, a ciała wasze wywieszą na bramach wsi i miast!
— Milcz! — rozkazał Halef. — Prorok polecił swoim wyznawcom znosić cierpliwie wszelkie zrządzenia losu, bo tak napisano w księdze żywota. Przeczytałem tam wczoraj, że baty dostaniesz, a ponieważ jestem wiernym synem proroka, postaram się, żeby spełnił się ten piękny kismet. Połóżcie go na brzuchu, jeśli go wogóle posiada i przytrzymajcie go mocno!
Osko i Omar wykonali ściśle ten rozkaz. Kodża basza używał wprawdzie całej siły, żeby ujść swemu przeznaczeniu, ale obaj silni mężczyźni mieli zbyt wielką nad nim przewagę i opór jego nie przydał się na nic, tak samo jak jego wrzaski.
Przyznaję chętnie, że nie odnosiłem się do tej całej sprawy zbyt sympatycznie. Nie widzę nic estetycznego w rozdzielaniu batów. Byliśmy też obcy i nie wiedzieliśmy, jakie miejscowi ludzie zajmą wobec tego stanowisko. Było ich wielu, a przybywało coraz więcej. Ale ten niegodny przedstawiciel władzy postąpił względem nas wrogo, działanie jego było bezprawnem, a posądzenie nas o podpalenie było takiem zuchwalstwem, że należała mu się pamiątka. Może te baty w ten sposób poskutkowały, że potem lepiej starał się tłómaczyć paragrafy ustaw.
Ludzi, którzy pchali się z ciekawości i otoczyli nas dokoła, nie bałem się zupełnie. Kodża basza nie miał
Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/46
Ta strona została skorygowana.
— 36 —