Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/90

Ta strona została skorygowana.
—   80   —

cznym i uważającym. Za to dostaniesz pokost zadarmo. Naleję ci na to żywego srebra. Mężu, gdzie jest waga?
— Na dziedzińcu. Ważyłem wczoraj królika, którego zjemy dzisiaj.
— Przynieś ją!
Biada! Waga aptekarska, na której można ważyć zarżnięte króliki! Gdy ją przyniósł, zobaczyłem, że dźwignię sam sobie z drzewa wystrugał. Za języczek służył kawałek drutu, poruszający się pomiędzy dwoma ostrzami widelca. Miseczki były z okrągłego, drewnianego pudełka i z jego nakrywki. Mimo to miał ten cudaczny przyrząd pewną równowagę.
Za pomocą tej wagi odważono mi przedmioty, których żądałem. Z ceny, postawionej mi przez panią aptekarzową, byłem zadowolony, zwłaszcza że bizmut miał dobrze rozwinięte kryształy.
Kupiwszy także ołowiu, opuściłem ten sklep osobliwy, odprowadzony na drogę życzeniami zdrowia i szczęścia.
Stąd udałem się do zacnej Nebatii, która także już wstała ze snu i przyjęła mnie z najwyższą radością.
Pokazała mi swego króla ostów, któremu przy świetle dziennem lepiej się przypatrzyłem. Chciała mi go darować, lecz nie skorzystałem z tego. Podziękowałem jej natomiast za ostrzeżenie i wyjaśniłem jej, jak ważnem ono dla mnie będzie na przyszłość. Kiedy jej powiedziałem, że ocaliła mi tem życie, wpadła zupełnie w zachwyt z tego powodu.
Ta zacna kobieta zdobyła sobie u mnie serdeczne współczucie. Już wczoraj przyszło mi na myśl, jak łatwo mógłbym przyczynić się do polepszenia jej przyszłości: a teraz tę myśl wykonałem. Posiadałem pieniądze, znalezione przy Barudzie el Amazat, Manachu el Barsza i dozorcy więziennym. Właściwie miałem je oddać. Ale komu? Czy szlachetnym władzom w Ostromdży? Czy władzy wyższej? Osobiście nie mógłbym tego uczynić, bo czasu na to nie było; więc szukać posłańca? Ten człowiek śmiałby się w kułak. Zresztą uciekli ci trzej, którym odebraliśmy pieniądze. Chcieć je im oddać, by-