Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

— Jest chrześcijanka.
— Do jakiego przyznaje się obrządku?
— Do obrządku, który wy nazywacie greckim.
— Czy zawarł on z nią małżeństwo?
— Kupił ją.
— Ach! Czy to możliwe?
— Tak jest. Kobiety czarnogórskie nie osłaniają twarzy. Ujrzał ją w Skutari i powiedział jej, że ją kocha i pragnie pojąć za żonę: ale ona go wyśmiała. Potem udał się do Czarnogóry, do jej ojca i chciał od niego kupić córkę za wielką sumę pieniędzy, ten go jednak wyrzucił za drzwi. Gdy mu się to nie udało, przekupił ojca przyjaciółki, którą Senica często odwiedzała, i uskutecznił swój zamiar przy jego pomocy.
— Jakto?
— Ten człowiek sprzedał ją Abrahimowi jako swoją niewolnicę i wystawił mu pismo, poświadczające sprzedaż według wszelkich formalności prawnych.
— Ah, dlatego więc przyjaciółka ta zniknęła tak nagle wraz ze swym ojcem!
— Tylko dlatego. Abrahim zabrał Senicę z sobą na okręt i pojechał z nią na Cypr, a potem do Egiptu. Co się potem stało, jest wam wiadome.
— Jak się nazywał ten człowiek, co ją sprzedał? — zapytałem.
— Barud el Amazat.
— El Amazat — el Amazat — nazwisko to jest mi skądś bardzo znane. Gdziem je słyszał? Czy był on Turkiem?
— Nie, był Ormianinem.
— A więc Ormianin — — tak, teraz sobie przypomniałem. Hamd el Amazat, ów Ormianin, który chciał nas zgubić na Szott Dżerid i umknął nam z Khilli — czyż był to tensam? — Nie, albowiem przeprawa nasza przez szott odbyła się znacznie wcześniej.
— Nie wiesz przypadkiem — zapytałem Islę — czy ten Barud el Amazat ma brata?
— Nie; Senica również nie wie; pytałem się jej dokładnie o rodzinę tego łotra.
Wtem nadszedł służący Hamzad el Dżerbaja i zwrócił się do mnie:
— Panie effendi, mam panu coś powiedzieć.