na południu wydmy piaszczyste Suf i Nifcaua i daleko ciągnące się Dżebel Tebaga. Być może, że Herodot, ojciec dziejopisarstwa, wspominając o zatoce Trytona, miał na myśli właśnie to zagłębienie poziomu pustyni.
Na obszar ten składają się prócz licznych pomniejszych trzęsawisk, które latem zazwyczaj wysychają, także trzy większe jeziora słone, a mianowicie w kierunku od zachodu ku wschodowi Szott Melrir, Rharza i Dżerid, zwany także El Kebir. Te trzy jeziora stanowią strefę, której zachodnia połowa znajduje się poniżej poziomu Morza Śródziemnego, w okolicy Gabes, w czasie odpływu.
Zagłębienie krainy szottów pokryte jest przeważnie piaskiem, tylko na dnie poszczególnych kotlin zachowała się dość znaczna ilość wody, której wygląd dawał arabskim pisarzom i podróżnikom sposobność do czynienia porównań. To też przyrównywano ją do dywanów, bądź do szyb z kryształu, do płyt srebrnych lub do powierzchni roztopionego metalu. Szotty nabierają takiego wyglądu spowodu warstwy soli, która je pokrywa. Grubość tej warstwy wynosi od dziesięciu do dwudziestu centymetrów. W niektórych tylko miejscach można po tej warstwie chodzić bez narażenia życia. Ale biada temu, kto zboczy z tej wąskiej ścieżki choćby na szerokość dłoni. Wtedy pęka skorupa solna i w jednej chwili nieszczęśnik tonie w otchłani. Ledwie zniknie, a już skorupa szottu zwiera się napowrót i wygładza nie do poznania. Wąskie dróżki, prowadzące przez solną pokrywę szottów, stają się bardzo niebezpieczne, szczególnie w porze deszczowej, bo deszcz zmywa lotny piasek, nagromadzony na skorupie, ją samą zaś zmiękcza i stapia. Woda tych szottów jest barwy zielonej, gęsta i zawiera znacznie więcej soli, niż woda morska. Ze względu na teren próba wymierzenia głębokości szottów nie doprowadziłaby do dodatnich wyników, można jednak przypuścić, że żadne z tych solnych grzęzawisk nie ma więcej nad pięćdziesiąt metrów głębokości. Niebezpieczeństwo przy załamaniu się skorupy solnej jest dlatego tak wielkie, że pod warstwą zielonkawej wody, która wynosi nie więcej jak pięćdziesiąt do osiemdziesięciu centymetrów, pływają masy ruchliwego, prawie płynnego piasku. Piasek ten nagromadziła tu tysiącletnia praca samumu, który z gwałtowną siłą podmuchu
Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.