Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

agha zaś, siedział nadęty, jak pasza. Za pasem miał pistolety, wysadzane srebrem, które otrzymał był w podarunku za naszego pobytu w Kairze, i ostry, lśniący sztylet, w ręku zaś trzymał nieodstępny bicz nilowy, najlepszy według niego środek, na to, aby wśród ludności tamtejszej wyrobić sobie poważanie, szacunek i pozyskać jej względy.
Upał był wprawdzie nieprzyjemny, ale powiew, wywołany ruchem łodzi, przeciwnym biegowi rzeki, orzeźwiał nas cokolwiek.
Płynęliśmy przez pewien czas obok plantacji durry, tytoniu, sezamu, senesu, za któremi wznosiły się smukłe palmy; za plantacjami ciągnęła się ziemia nieuprawna, pokryta gęsto karłowatemi mimozami i sykomorami; wreszcie znaleźliśmy się w okolicy, gdzie po obu stronach rzeki rozpościerało się suche, obumarłe pustkowie. Spośród skalnych odłamów tu rozrzuconych, przed wielu tysiącami lat wznosił się mur kształtu kwadratowego, przez który musieliśmy dopiero szukać wejścia.
Kiedyśmy tam przybyli, zauważyłem wąski kanalik pod murem, z którego woda dochodziła wprost do mieszkania tak, iż jego mieszkańcy nie potrzebowali dla zaczerpnięcia wody wychodzić za mur. Przewodnik nasz poszedł naprzód, a na jego znak otworzono nam bramę. W bramie ukazała się postać murzyna, który oddał nam pokłon głową. Nie zważając na niego, podeszliśmy przed front domu. Ponieważ nie spodziewałem się żadnych piękności architektonicznych, przeto wygląd tego gładkiego, nagiego, bez okien na zewnątrz domu, wcale mnie nie zdziwił. Ale mimowoli nasunęło mi się spostrzeżenie, że mury tej budowli ucierpiawszy wiele z powodu działania klimatu, nie nadawały się na mieszkanie dla wątłej i chorej kobiety. Dawniej przestrzeń między budynkiem a okalającym go murem, zarastały jakieś rośliny, z których szło tchnienie orzeźwiające dla mieszkańców domu, teraz jednak pozostały po nich tylko zeschłe badyle. Dokąd sięgnąć okiem — wszędzie naga, ponura pustka, której jedynem ożywieniem były jaskółki, gnieżdżące się tłumnie po szczelinach murów.
Posłaniec zaprowadził nas przez ciemną, niską sień na małe podwórze, którego środek zajmował zbiornik. Aż do tego basenu więc prowadził kanał, który przed-