Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

— Czy nie są to trucizny?
— Nie truję chorych.
— Czy możesz mi to przysiąc?
— Przed jakimkolwiek sędzią.
— A musisz z nią mówić?
— Muszę.
— Co?
— Muszę zapytać o jej chorobę i o wszystko, co ma związek z tą chorobą.
— O inne rzeczy nie zapytasz?
— Nie.
— Powiesz mi przedtem każde pytanie, bym wiedział, czy mam pozwolić na nie, czy nie?
— Dobrze.
— Czy musisz się także dotknąć jej ręki?
— Muszę.
— Pozwalam ci na to, ale tylko na przeciąg minuty. Czy musisz widzieć jej oblicze?
— Nie muszę, może być zupełnie osłoniętą. Musi tylko przejść się kilka razy po pokoju, tam i napowrót.
— A to na co?
— Po chodzie bowiem poznać można nie jedno, co się tyczy choroby.
— Pozwalam ci; zawołam teraz chorą.
— Nie wołaj jej.
— Dlaczego?
— Muszę ją zobaczyć tam, gdzie ona mieszka; muszę obejrzeć wszystkie jej pokoje.
— A to z jakiego powodu?
— Wiele jest chorób, które rodzą się tylko w nieodpowiednich mieszkaniach, a to może zauważyć tylko oko lekarza.
— Chcesz więc stanowczo wejść do mego haremu?[1]
— Tak.
— Ty, niewierny?
— Ja, chrześcijanin.
— Nie pozwolę!

— Więc niech umrze. Salam aaleikum, pokój tobie i jej.

  1. Arabskie słowo „harem“ znaczy tyle, co „świętość nienaruszalna“. Słowem tem muzułmanie określają mieszkanie, przeznaczone dla kobiet, a oddzielone od innych części domu.