Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/179

Ta strona została skorygowana.

klub. W swojej drodze do Mossul zaopatruje Khausser w wodę pola licznych włości. Ruiny i wieś Khorasbad leżą o jakie siedm godzin drogi na północ od Mossul.Grunt w okolicy jest bagnisty i wydziela z siebie trujące febryczne opary. Spieszyliśmy, aby jak najprędzej osiągnąć cel naszej podróży. Mieliśmy jeszcze dobrą godzinę drogi przed sobą, gdy natknęliśmy się na oddział Arnautów, złożony z około pięćdziesięciu ludzi. Na czele jechało kilku oficerów, a w pośrodku ujrzałem w białym stroju Araba. Zbliżywszy się, poznałem… szejka Mohammed Emina.
Na Boga! Wpadł więc w ręce tych ludzi, on, wróg baszy, który pojmał już był jego syna i odesłał do Amadijah. Pytanie teraz przedewszystkiem, czy się bronił; nie mogłem dostrzec nikogo rannego. Może napadli go we śnie. Musiałem uczynić wszystko, co w mojej mocy, aby go zabrać z tego niebezpiecznego towarzystwa. Zatrzymałem się więc na środku drogi i czekałem, aż oddział nadjedzie.
Mój orszak zsiadł z koni i rozłożył się obok drogi na ziemi. Halef i ja pozostaliśmy na koniach. Dowódca odłączył się od reszty i ruszył ku nam wolnym kłusem.Tuż przedemną osadził konia na miejscu i zapytał, nie zważając na leżących na ziemi moich towarzyszy:
— Sallam! Kto jesteś?
— Aaleikum. Jestem emir z Zachodu.
— Dokąd dążysz?
— Na wschód.
— Do kogo?
— Wszędy.
— Człowieku, odpowiadasz zbyt krótko. Czy wiesz, kto jestem?
— Widzę to.
— Więc odpowiadaj lepiej. Jakiem prawem odbywasz podróże?
— Tem samem, jakiem i ty tu jeździsz.
— Tallahi, na Boga! Jesteś bardzo zuchwały. Jeżdżę tutaj z rozkazu mutessaryfa z Mossul; wyobraź sobie!
— A ja podróżuję tu z rozkazu mutessaryfa z Mossul i padyszacha z Konstantynopola. Możesz sobie to wyobrazić.
Otworzył oczy nieco szerzej i rozkazał: