Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

Nastawił lancę, ozdobioną strusiemi piórami i spiął konia. Ja zaś wymierzyłem weń sztućcem: padł strzał i koń wraz z jeźdźcem zwalił się na ziemię. W przeciągu jednej minuty wymierzyłem i strzeliłem pięć razy.Wszystkie konie padły prócz naszych; Beduin, który wiódł je na wspólnym pasku, puścił je ze strachu. Korzystając z chwilowego zamieszania, wskoczyliśmy na konie i odjechaliśmy. Za nami ozwał się wściekły krzyk Arabów. Nie zwracaliśmy jednak na to uwagi.
— Magnificent — wspaniale — piękna przygoda, warta stu funtów! My dwaj, ich sześciu — oni zabrali nasze konie, my im odebraliśmy — znakomicie — cudownie!
Lindsay był w doskonałem usposobieniu.
— Szczęście, że wszystko poszło nam tak znakomicie, sir. Gdyby się nasze konie spłoszył, nie zdołalibyśmy tak szybko odjechać i kilka kul mogłoby się do nas przybłąkać.
— Czy jedziemy naokoło, czy prosto?
— Prosto. Znamy nasze konie; przeprawimy się łatwo.
Niezadługo stanęliśmy u naszych namiotów. Natychmiast po naszem przybyciu parostatek odbił od brzegu, a my zostaliśmy sami na pustyni.
Lindsay chciał zrazu zaopatrzyć się na drogę w liczne pakunki i prowjanty, ale zdołałem go odwieść od tego zamiaru. Kto pragnie kraj jakiś poznać dokładnie, powinien zadowolić się jedynie tem, co kraj ten wydaje; zwłaszcza zaś jeździec nie powinien nigdy mieć więcej przy sobie, niźli koń jego zdoła udźwignąć. Zresztą mieliśmy amunicji poddostatkiem, a co do pieniędzy, to Anglik rozporządzał wówczas tak wielką sumą, że mogłaby nam wystarczyć na lata całe.
— Teraz sami nad Tygrysem — rzekł do mnie Anglik — teraz zaraz wygrzebać fowling-bulle i inne antyki!
Człowiek ten zapewne czytał i słyszał wiele o wykopaliskach w okolicach Khersabad, Kufjundżik, Hammuin Ali, Nimrud, Keszaf i El Hather i te opisy naprowadziły go na myśl, by również wzbogacić wykopaliskami wielkobrytyjskie muzeum i zasłużyć sobie na wiekopomną sławę.