Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/211

Ta strona została skorygowana.

wanie na duszę szarucha wprawiło mię w nastrój, któremu się oprzeć nie mogłem. Gdy zszedłem nadół, tłum czekał już na mnie.
— Kto zna środek na uciszenie tego zwierzęcia? — spytałem.
Nikt nie odpowiedział, Halef tylko zauważył po chwili:
— Panie, ty jeden możesz tego dokazać.
Mój hadżi należał zatem do prawdziwych „wiernych“. Zbliżyłem się do osła i ująłem go za cugle. Zadawszy mu kilka pytań w obcym języku, przyłożyłem mu ucho do nosa nadsłuchiwałem. Potem wykonałem ruch, jak gdybym zauważył coś niespodziewanego i zwróciłem się do Ifry:
— Buluku emini, jak się nazywał twój ojciec?
— Nachir Mirja.
— To nie ten, a jak się nazywał ojciec twojego ojca?
— Muthallam Sobuf.
— Ten ci jest! Gdzie on mieszkał?
— W Hirmenli koło Adrjanopola.
— Zgadza się. Jechał on raz z Hirmenli do Thaskoi i aby dokuczyć swojemu osłowi, przywiązał mu kamień do ogona. Prorok jednak rzekł: „Eszeklerin zew — będziesz miłował osły twoje“. I dlatego musi duch twego dziadka czyn ten odpokutować. Musiał powrócić z mostu Sirat, który prowadzi do raju i do piekieł, i wszedł w tego osła. On swojemu bydlęciu przywiązał kamień do ogona i teraz tylko w ten sposób może być zbawionym, że mu ktoś kamień do ogona przywiąże. Czy chcesz go wybawić, Ifro?
— O emirze, chcę tego — zawołał, a był bliższy płaczu niż śmiechu, gdyż wyobrażenie, że dziadek jego męczy się w tym ośle, musiało być strasznem dla niego, jako prawdziwego muzułmanina.— Powiedz, co mam jeszcze uczynić, aby uratować ojca mojego ojca.
— Przynieś kamień i sznur.
Osioł zmiarkował, że zajmujemy się nim, otworzył pysk i wrzasnął.
— Prędko, Ifro, niech to będzie jego jęk ostatni!
Potrzymałem ogon zwierzęcia, a mały Baszybożuk przywiązał kamień na końcu. Po tej operacji zwrócił osioł głowę wtył, aby kamień pyskiem usunąć. Oczywiście, nie udało się to, więc usiłował kamień odrzucić ogo-