Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

— Pięć z nich zasnęło i nie mogą się już dostać do nieba. A czy znasz przypowieść o uczniu, który zaparł się swojego mistrza?
— Znam.
— I tu piał kogut. Dlatego to jest on u nas oznaką, że czuwamy, że oczekujemy wielkiego oblubieńca.
— Czy wierzycie w to, co mówi biblja?
— Wierzymy, choć nie wiem o tem wszystkiem, co mówi.
— Czy nie macie świętej księgi, w której spisane są wasze nauki?
— Mieliśmy taką księgę. Przechowywano ją w Baaszeikha, ale słyszałem, że się zgubiła.
— Jakie są wasze święte czynności?
— Poznasz je wszystkie w Szejk Adi.
— Czy możesz mi powiedzieć, kto to był Szejk Adi?
— Nie wiem tego dokładnie.
— Modlicie się do niego?
— Nie. Czcimy go tylko przez to, że modlimy się nad grobem jego do Boga. Był świętym i mieszka u Boga.
— Jakie są u was rodzaje kapłanów?
— Najprzód mamy Pirów. Słowo to oznacza właściwie starego, albo mądrego człowieka, tu jednak znaczy ono: święty człowiek.
— Jak oni się ubierają?
— Mogą się ubierać, jak im się podoba, ale wiodą żywot świętobliwy i Bóg, za wstawieniem się ich, użycza im mocy leczenia chorób ciała i duszy.
— Czy Pirów jest wiele?
— Obecnie znam tylko trzech; Kamek jest z nich największy.
— Dalej!
— Po nich następują szejkowie. Ci muszą się tyle nauczyć po arabsku, żeby zrozumieli nasze święte pieśni.
— Czy śpiewa się je w języku arabskim?
— Tak jest.
— Dlaczego nie po kurdyjsku?
— Nie wiem. Spośród szejków wybiera się straż grobu świętego, która utrzymywać musi ogień i ugaszczać pielgrzymów.
— A czy ci mają strój osobny?