szczęki natychmiast i bryznął Ali Bejowi całą zawartość ust swoich w oblicze.
— Katera peghamber — na proroka! Czy on ci to jest naprawdę? — zapytał jeszcze raz z najwyższem zakłopotaniem.
— Zapewniłem cię już o tem — odpowiedział obryzgany, ocierając sobie twarz końcem ubrania.
— O seraskierze! — zwrócił się teraz Kurd do mnie — atina ta, inziallah, keirah — daj Boże, żeby odwiedziny twoje przyniosły nam szczęście.
— Przyniosą ci szczęście; obiecuję ci to — odpowiedziałem.
— Koń twój jest tu, ten czarny — ciągnął dalej — ale gdzie twoja tarcza z karbunkułem, twój pancerz, twój hełm, twoja lanca, twój miecz?
— Słuchaj, co ci powiem! Jestem obcym wojownikiem, który był u Mohammed Emina, ale nie zstąpiłem z nieba. Przychodzę z dalekiego kraju, ale nie jestem jego seraskierem. Nie miałem złotej, ani srebrnej broni, ale tu widzisz broń, jakiej wy nie macie; z nią nie boję się nawet wielu nieprzyjaciół. Czy chcesz widzieć, jak strzela?
— Sere ta, ser babe ta, ser hemszer ta Ali Bej — na głowę twoją, na głowę twojego ojca, na głowę twojego przyjaciela Ali Beja, nie czyń tego! — prosił przestraszony. — Odłożyłeś twą tarczę i miecz, aby użyć tej broni, która jest może jeszcze niebezpieczniejsza. Nezanum zieh le dem — nie wiem, co ci dać, ale przyrzeknij mi, że będziesz moim przyjacielem.
— Naco się to przyda, że będziesz moim przyjacielem? W twoim kraju jest przysłowie: Diszmini be aquil szi yari, be aquil czitire — nieprzyjaciel z rozumem więcej wart od przyjaciela bez rozumu.
— Czy byłem nierozumnym, panie?
— Czyż nie wiesz, że należy gościa powitać, zwłaszcza, kiedy przychodzi z przyjacielem?
— Masz słuszność, panie! Karzesz mnie przysłowiem; pozwól mi, że odpowiem ci także przysłowiem: „Beczuk lazime thabe ’i mezinan bebe“ — „Mały musi słuchać wielkiego“. Bądź wielkim; ja będę słuchać ciebie.
— Posłuchaj wprzód mego przyjaciela; on zwycięży, a ty twoje flinty tureckie otrzymasz napewno.
Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/249
Ta strona została skorygowana.