Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ VIII.
NAD TYGRYSEM.

„Straszny będzie gniew Pana na nie, i zniszczy wszystkie Bogi ziemie: a będą mu się kłaniać mężowie z miejsca swego, wszystkie wyspy narodów. I wyciągnie rękę swą na Północy, a zatraci Assur: i obróci śliczną Niniwę w pustynią, i w bezdrożną, i jako pustynią. I będą legać w pośrodku jej stada, wszystkie zwierzęta narodów: i bąk, i jeż, na progach ich będą mieszkać: głos śpiewającego w oknie, kruk na próżniku, bo zwątlę moc jego. Toć jest miasto sławne mieszkające w bezpieczeństwie: które mówiło w sercu swoim: Jam jest a prócz mnie niemasz więcej innego: jako się stało pustynią legowisko bestyj? każdy, który przechodzi przez nię, krzykać będzie i machać ręką swoją.“
Te słowa proroka Sofonjasza przypomniały mi się, gdy łódź nasza przybiła o zmierzchu do prawego brzegu Tygrysu. Cała okolica po prawej i lewej stronie rzeki, to jakby grób, jakby wielki, opuszczony cmentarz. Ruiny starożytnego Rzymu i Aten jaśnieją dziś jeszcze w promieniach słonecznych. Pomniki dawnego Egiptu dźwigają się olbrzymiemi kształty ku niebu i świadczą o potędze, bogactwie i zmyśle artystycznym owych ludów, co je zbudowały. Ale tu, nad Eufratem i Tygrysem, spotyka się tylko stosy ruin. Beduin przejeżdża obok nich obojętnie, nie przeczuwając nawet, że pod kopytami jego konia śpi snem grobowym bujne życie niezliczonych pokoleń. Gdzież jest wieża, którą ludzie budowali w Krainie Sinear, mówiąc: Wzniesiemy miasto potężne i wieżę tak wysoką, iż szczyt jej sięgać będzie do nieba, a sława nasza rozejdzie się po całym świecie.
Zbudowali miasto i wieżę, a nie został po nich ani ślad. Chcieli się wsławić, a jednak zaginęła pamięć o tych ludach, co zamieszkiwały owo miasto, i w wieży