— Kiedy będę mógł panią znowu odwiedzić?
— Za cztery dni.
— Za cztery dni? — zapytał zdumiony. — Dlaczegóż naznacza sennorita tak daleki termin?
— Spodziewam się, że do tego czasu będę zupełnie zdrowa. Migrena to uporczywa choroba.
— W takim razie nie określajmy terminu; przyjdę, gdy pani będzie zdrowa.
— Zgoda.
— Zawiadomi mnie pani łaskawie, wszak prawda, sennorita?
— Oczywiście.
— Dziękuję. Przybiegnę, aby złożyć gratulacje z powodu wyzdrowienia. Dobranoc.
Major pożegnał się, Gerard jednak nie wszedł natychmiast, obawiając się, aby Francuz nie wrócił jeszcze pod jakimś pozorem. Emilja otworzyła mu sama i zapytała:
— Jest pan?
— Tak. Czy opowiadał dzisiaj co ciekawego?
— Nie.
— Szkoda. Przecież jestem tu poto, by się czegoś dowiedzieć.
— Musiałam mówić mało ze względu na symulację migreny. Zresztą byłam pewna, że znajdzie pan dziś to, co jest tak potrzebne.
— Na szczęście znalazłem.
— Ah, odkrył pan coś?
— Tak; bardzo wiele.
Emilja usiadła na kanapie, oczekując wyjaśnień z niecierpliwością.
Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/38
Ta strona została skorygowana.
36