Zdejmować! Bez pieniędzy stary Pirnero ubrań nie sprzedaje.
— Któż to powiedział, że nie mogę zapłacić?
— Skąd weźmiecie tyle pieniędzy?
— Zaczekajcie chwilę. Osiemdziesiąt dolarów? Czy macie wagę pod ręką?
— Pocóż mi waga? Czy macie nuggety?
— Cierpliwości.
— Dobrze, idę po wagę! Sennor André, pan mi odpowiada za tego jegomościa w razie, gdyby uciekł!
— Może pan być zupełnie spokojny, sennor, — odparł mały z powagą. — Gdyby chciał wymknąć się z pokoju, zanim pan wróci, wpakuję mu kulę w łeb.
Pokrzepiony temi słowami, stary ruszył po wagę. Rezedilla, która słyszała z kuchni całą rozmowę, zjawiła się, aby być świadkiem zwycięstwa Gerarda.
Jakże inaczej wyglądał teraz, aniżeli wczoraj!
Pirnero wrócił.
— Gdzież są nuggety? — zapytał szyderczo.
— To nie nuggety.
— A cóż?
— Zobaczycie zaraz.
Gerard wyjął nóż, sięgnął po strzelbę, położył ją na stole i kilkakrotnie ciął nożem w kolbę. Opadł z niej spory kawał złota.
— Do djabła — zawołał stary.
— Do tysiąca djabłów! — krzyknął mały. — Kimże jesteście, sennor?
— Nabywcą tego ubrania — odparł ze spokojem zapytany i uderzył jeszcze kilka razy w kolbę.
Pirnero zdrętwiał.
Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/86
Ta strona została skorygowana.
84