— Masz pieniądze dla Juareza?
— Tak; kilka miljonów.
— Wiem o tem od Juareza. Polecił mi odszukać ciebie i oddać się do waszej dyspozycji.
— Generał powiedział mi również, że cię tutaj spotkam. Czekam na twoje rozkazy.
— Ilu was jest?
— Sześćdziesięciu. Czterdziestu Amerykan i dwudziestu dzielnych westmanów.
— Jak przetransportowaliście pieniądze?
— Na mułach. Są bardzo wyczerpane.
— To niedobrze. Musimy się postarać o wypoczęte.
Ile mułów potrzeba?
— Pięćdziesiąt, drogi Gerardzie.
— Postaram się o nie jeszcze dzisiaj. Sprawę przedarcia się oddziału do prezydenta mnie pozostawcie.
— Generał uważa, że najlepiej będzie umieścić pieniądze w Guadelupie, gdzie Juarez je odbierze.
— Byłem tego samego zdania. Ale zaszły pewne zmiany, które wymagają modyfikacji poprzedniego planu. W najbliższych dniach należy się spodziewać wizyty Francuzów w Guadelupie.
— Do licha! W takim razie niebezpieczne to miejsce dla przechowywania pieniędzy.
— No, tak źle nie jest. Nie jesteśmy znowu tak bardzo nieprzygotowani na tę wizytę; Francuzi niejedną kroplę krwi przeleją. Mam do dyspozycji pięciuset Apaczów; z ich pomocą spodziewam się odeprzeć Francuzów.
Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/89
Ta strona została skorygowana.
87