Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

piał, jak jeż przenicowany, którem u kolce wbijają się we własne ciało. Kto porywa ludzi i handluje niewolnikami, tego po śmierci czeka tylko piekło.
— Nie pojmuję, co ty mówisz, emirze! Ani przez myśl mi nie przeszło, aby się tym zakazanym handlem zajmować. Kroczę drogą sprawiedliwych, a ścieżki moje są ścieżkami cnoty.
— Milcz, psie! — zgromił go reis effendina. — Jeśli nic pojąć nie jesteś w stanie, to się postaram, żebyś przynajmniej coś odczuł, a mianowicie mój bat. Wielka zaiste jest przewrotność twoja, ale jeszcze większa czelność. Czy sadzisz, żem ślepy? Ja, reis effendina, widząc urządzenie okrętu, poznam chyba, do jakiego użytku jest przeznaczony! Chodź, udowodnię ci, że wszystko odgaduję i rozumiem!
Powlókł go do głównego przedziału i dał takie dokładne wytłumaczenie konstrukcji, urządzenia i jego celu, jak gdyby okręt według jego własnego planu zbudowano. Reszty dokonała ponowna groźba, że dostanie harapem. Reis musiał

96