Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

niezbyt przychylnem spojrzeniem i odrzekł emirowi:
— Stanie się zadość twej woli, o panie! Wyznaczę temu cudzoziemcowi pokój odpowiedni dla jego rangi. Wejdźcie i uraczcie się kawą i fajką!
— Muszę czem prędzej ruszyć w dalszą drogę; zostanę tylko tak długo, dopóki się nie przekonam, że effendi otrzymał godne siebie pomieszczenie. Zaprowadź więc nas do apartamentu, który dla niego przeznaczasz, ale się śpiesz!
Niebardzo mi się to podobało, że emir w taki sposób postępował ze sługą baszy, gdyż należało się spodziewać, że ja poniosę skutki tego postępowania. Czarny zmarszczył brwi, lecz skłonił się uprzejmie i wezwał nas, ażebyśmy za nim poszli.
Zaprowadził nas do wielkiej komnaty o niebieskich ścianach, ozdobionych złocistemi napisami z koranu, i oznajmił, że to będzie moje mieszkanie. Emir okazał zadowolenie; powiedział jednak, że przy sposobności dowie się dokładnie, czy i ja również byłem zadowolony. Narazie

115