Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

gdzie rannego złożono na tapczanie. Kobieta uklękła z płaczem obok niego, lecz ojciec podniósł ją, oznajmiając:
— Tu jest chirurg. Uspokój się żono; puść go do syna. Może Allah będzie nam miłościw i umykające życie przywróci uciesze i podporze naszej starości.
Płacząca kobieta była matką rannego.
— Może Allah je wróci! — powtórzyli służący, składając ręce.
Ukląkłem obok rannego i zbadałem jego ranę. Nie była niebezpieczna. Jeśli innych uszkodzeń nie odniósł, to całe zdarzenie nie było warte takiego lamentu. Stracił przytomność. Miałem przy sobie flaszeczkę amonjaku, jako jedynego środka przeciw ukąszeniom owadów na południu. Otworzyłem ją i przysunąłem mu do nosa. Chłopak poruszył się, kichnął i otworzył oczy. W tej chwili objęła go matka za głowę i zapłakała głośno z radości, ojciec zaś złożył ręce i zawołał:
— Dzięki Allahowi! Śmierć umknęła, a życie powraca.

120