Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

— A co będziesz jeść na obiad?
— Także bardzo mało — drugą połowę czombra i pieczoną kurę z odrobiną prażonego ryżu, nie większą od turbana. Do tego jeszcze tylko rybę na cztery dłonie długą i talerz prosa gotowanego na mleku.
— W takim razie obawiam się, że nie doczekasz dzisiejszego wieczora.
— O nieba! Czy ty mówisz prawdę, effendi?
— Tak, mówię zupełnie poważnie. Gdybym ja zjadł tylko czwartą część tego, co wymieniłeś, obawiałbym się, że pęknę.
— Tak, ty. Ale jest różnica między twoim brzuchem a moim. Do mego wejdzie sześć razy więcej, aniżeli do twego.
— O nie! Sądzisz może, że brzuchy to puste beczki? Spowodowałeś obżarstwem nietylko otyłość, lecz i chorobę. Słyszę, że cierpisz na żołądek.
— Dobrze ci powiedziano. Boleści tych znieść niepodobna.

129